‘A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął’ – Stary Testament, Księga Rodzaju.
Długo nie lubiłam niedziel.
Jest w nich coś niepokojącego, nudnego, narzucającego. Jest w nich nieznośny do strawienia bezruch. Niedziele się dłużą i ciągną, jakby czas się rozciągał. Jest w niedzieli coś oczekującego, ale dalekie jest to od ekscytacji przed otwarciem jajka niespodzianki. Nawet film obejrzany w niedzielę smakuje inaczej od tego zobaczonego w sobotni wieczór. Jest też w niedzieli jakaś niewygodna odświętność, sukienka, lakierki, spodnie w kancik, herbatka u cioci.
Ot, kilka przykładów. Domownicy snują się po domu. Pracujący od poniedziałku do piątku już po południu w niedzielę czują lekki niepokój poniedziałkowego poranka lub ulgę, że wreszcie wracają do rutyny. Lubiący upojne, późne balety sobotnie, leczą ciała w niedzielę i pragną, by dzień ten się jak najszybciej zakończył. Posiadający młodsze dzieci czują parcie wyrzutów sumienia, by spędzić z nimi produktywnie czas wolny. Mający działki, domki poza miastem stoją w korkach powrotnych, zmęczeni wypoczynkiem. Gdyby na powrót te cholerne galerie handlowe znowu otworzyli może by ulga w narodzie nastała. Może praktykujący lubią niedzielę, zdaje się, że to wszystko dla nich.
Niechęć do niedzieli interpretuję jako niedawanie sobie prawa do wypoczynku, do zatrzymania się na chwilę i zachwycenia efektem swojej kreacji, czegokolwiek by ona nie dotyczyła. To niechęć do ‘niedziałania’.
Masz tak? Warto popatrzeć w swój system rodzinny i wartości tam przekazane o pracy i wypoczynku.
‘Kochani przodkowie dziękuję. Ja już nic nie muszę’. I głęboki oddech.
Z miłością zapraszam na konsultację z ustawień hellingerowskich
#ustawieniasystemowe#ustawieniahellingerowskie
#ustawieniahellingerowskie #psychobiologia #totalnabiologia #kregikobiet
Kasia Magrian dziękuję za fajne zdjęcie